Blog Klockowe urodziny i marzenia o tworzeniu gier
Post
Anuluj

Klockowe urodziny i marzenia o tworzeniu gier

Historia pewnych klocków

W latach 80’ i wczesnych 90’ pewien człowiek pracował na różnych budowach w Czechosłowacji. Miał on małą córkę w Polsce. Były to czasy gdy się nie przelewało za kołnierz. Jednak ów tata zawsze przy powrocie do ojczyzny chciał sprawić swojemu dziecku trochę radości. I tak kupował on od czasu do czasu różne zestawy LEGO® dla swojej pociechy. Owa dziewczynka lubiała te klocki i bardzo o nie dbała. Jednak czas jej dzieciństwa się kończył, a na świat przyszedł jej młodszy brat. Dwa lata później rodzeństwo się powiększyło o siostrzyczkę. Klocki czekały w szafie aż dzieciaki trochę podrosną.

I tak pewnego dnia, te cudowne plastikowe zabawki dostały się w moje małe rączki. W ten sposób zaczęła się moja pasja. Budowanie własnego statku pirackiego z dostepnych części, zawody gladiatorów i nawet zabawa w skoki narciarskie (Małysz zawsze zwyciężał 😄) Uwielbiałem się nimi bawić, tworzyć własne konstrukcje, odgrywać sceny z rycerzami. Cudowne lata.

Już wtedy najbardziej fascynował mnie kapitan piratów (słynny czerwonobrody). Nie miałem co prawda legendarnej Barakudy (ahh), ale był mały zestaw z załogą i małpką. To wystarczyło by rozbujać wyobraźnię małego dziecka. Coś mi z tego zostało, bo piraci fascynują mnie do dzisiaj.

Marzenia o tworzeniu gier

Zainteresowanie piratami doprowadziło mnie do gry internetowej znanej jako Seafight, która była prostą grą wieloosobową. Nie będę jednak opowiadał zbyt wiele o niej, ponieważ z jednej strony bardzo ją lubiłem za klimat, ale z drugiej strony mikropłatności wykluczały uczciwą rozgrywkę. Co ciekawe, gra istnieje do dzisiaj.

Niechęć do systemu gier pay-to-win pchała mnie w kierunku stworzenia własnej alternatywy. Wtedy powstały pierwsze plany autorskiej gry o korsarzach. Jednak nie miałem wtedy żadnego doświadczenia aby cokolwiek zrobić. Jedyne co mogłem, to marzyć i projektować. Plany czekały w szufladzie.

W międzyczasie w wieku gdy chodziłem do gimnazjum odkryłem Minecrafta. Cudowna gra, spędziłem w niej wiele godzin. Zawsze jednak pragnąłem czegoś więcej niż podstawowa rozgrywka oferowała. Tak zaczęła się przygoda z tworzeniem serwerów do tejże gry. Elementy projektowania, programowania, marketingu i wiele innych, dały fajne podstawowe doświadczenie. O tych serwerach opowiem zapewne w innym wpisie, bo to kawał niezłej historii.

Po technikum stworzyłem swoje dwie pierwsze gry mobilne. Pierwsza z nich była dostępna na Google Play Store. Była to prosta gra w której trzeba było klikać w odpowiedni kolor spadających z góry piłeczek. Druga, którą tworzyłem rok, była już bardziej skomplikowana i wylądowała na Apple Store. Była o pojedynkach samurajskich. Gracz stawał naprzeciwko drugiego gracza, lub NPC i po dźwięku gongu trzeba było jak najszybciej kliknąć w ekran aby uderzyć przeciwnika. Zwyciężał szybszy. Za monety ze zwycięstw można było kupić sobie różnorakie stroje i bronie które poza wyglądem, nie dawały nic. Żadna z tych gier nie osiągnęła sukcesu :) Co jednak ważne, dały cenne doświadczenie i “punkty” na rozmowach kwalifikacyjnych. Bo tak, moje marzenia pchały mnie nieustannie w kierunku fachu zwanego powszechnie jako ‘PROGRAMISTA’. Tylko w ten sposób, mogłem zacząć realizować swoje marzenie -> stworzenie własnej gry o piratach 🦜🏴‍☠️☠️.

Lata mijają

Kariera programisty rozwijała się. Był taki czas gry pracowałem przy grach dla internetowych kasyn, gdzie od podstaw z zespołem tworzyłem ruletkę. Gdy przepracowałem tam rok, zdecydowałem że mam już wystarczającą wiedzę by zacząć tworzyć swoją grę. Od tamtego czasu kombinowałem z różnymi bibliotekami, silnikami. Projektowałem i szukałem rozwiązań które pozwolą mi w prosty sposób odtworzyć moją wizję z głowy. Szło to jednak opornie, ciężko coś programować gdy się siedzi w pracy po 8h dziennie. I tak mijały kolejne lata. Każdego roku miałem epizod gdzie potrafiłem spędzić intensywnie z 2-3 miesiące na tworzeniu, by przez kolejne miesiące zajmować się czymś innym. Jednak w zeszłym roku, sprawy miały potoczyć się inaczej. Faza projektowania dobiegła końca, ustaliłem jak ostatecznie będzie wyglądać moje dzieło. Na ten czas miałem już całkiem sporo gotowych rzeczy, skrypty które miały mi skrócić czas pracy, techniki do stworzenia grafik. Ogólnie dużo potrzebnych rzeczy. Cele ustalone, zadania rozpisane. Zacząłem więc tworzyć kod w silniku Defold. I stworzyłem całkiem sporo.

Alfa i Omega

Jednak znów coś mnie wytrąciło z rytmu, nie wiem czy to przeprowadzka, czy inne sprawy które siedziały mi na głowie. Proces tworzenia stanął w miejscu na kilka miesięcy. Czy ‘tym razem będzie inaczej’ okazało się kolejnym pospolitym zrywem marzenia? Myślę że nie. Mam już całkiem solidne podstawy, i chcę skończyć tę grę. Mimo tych wszystkich przerw, projekt nieustannie idzie do przodu. Ten blog to kolejny etap. Będę tu publicznie dokumentował przebieg kształtowania swojej gry wideo. Liczę że to mnie dodatkowo zmotywuje i spotkam się choćby z małym odzewem oraz krytyką, która pozwoli stworzyć lepszy produkt finalny. Oczywiście będę tu również dzielił się swoją pasją do klocków o których wspomniałem na początku. Mam nadzieję że po przeczytaniu tego wpisu nie będzie się to wydawać aż tak dziwnym połączeniem 😅. Wkrótce wstawię kolejne teksty które odsłonią moją wizję gry, jak i artykuły o klockach.

To by było tyle na ten moment! Kończę ten wpis, jednak oficjalnie otwieram historię tego bloga 🍾🎉🎂!

Do usłyszenia!

Ten post jest udostępniony na licencji CC BY-NC-ND 2.0 przez autora.

Komentarze